Podsumowanie sezonu grzybowego w gminie Międzybórz. Część 1: MAJ-CZERWIEC 2017.
Darz Grzyb!;-) Jedni grzybiarze mówią o nim wysyp dziesięciolecia, inni – wysyp dwudziestopięciolecia. Jakkolwiek by go nie nazwać, jedno jest pewne. Wysyp grzybów, który przetoczył się w wielu regionach kraju w 2017 roku był absolutnie wyjątkowy, nieprzeciętny i bardzo obfity. O grzybach mówiono wszędzie. W pracy, domu i na ulicy. W samochodzie, autobusie, pociągu i tramwaju. W mediach, gazetach, audycjach, sklepach, kawiarniach, centrach handlowych i wielu innych miejscach.
Wysyp 2017 roku był tym, do którego będzie się wracać latami i porównywać przyszłe sezony. W sezonach słabszych wysypów grzybów, ludzie będą w nawiązaniu do 2017 roku, wspominać, oglądać zdjęcia i przywoływać fantastyczne przeżycia leśno-grzybowe, które zaoferował nam świat grzybów w kończącym się już, 2017 roku. W związku z ogromnym wysypem 2017 roku powstały nawet nowe określenia na zmasowany wzrost i pojaw grzybów. Jednym z nich jest tzw. „rzeź zagnańska”, którą określano kosmiczne wręcz zbiory (rzeź)
prawdziwków w województwie świętokrzyskim w okolicach Zagnańska (to miejscowość w której rośnie słynny dąb szypułkowy „BARTEK”). Ludzie kłócili się na forach internetowych o grzyby i o zdradzanie lub nie najbardziej obfitujących w króla grzybów stanowisk. Wniosek nasuwa się sam. Duży wysyp to duże emocje. Olbrzymi wysyp, jak tegoroczny to olbrzymie emocje.;))
A jak było na moim grzybowym podwórku, którym na imię Wzgórza Twardogórskie? Maj 2017 roku kontynuował kiepski trend pogodowy i hydrologiczny dla bukowińskich grzybiarzy majowych. Miesiąc zamknął się poniżej normy opadowej dla przyjętego okresu referencyjnego 1971-2000. Jak spojrzy się na mapę sum opadów i mapę anomalii opadów dla miesiąca maja, opracowaną przez IMGW, widać, że na Wzgórzach Twardogórskich spadło ledwie połowę (miejscami jeszcze mniej) tego, co powinno było spaść. Podsumowując grzybowo miesiąc maj w gminie Międzybórz mogę stwierdzić, że z powodu dużego niedoboru opadów, nie wydarzyło się nic, co spowodowałoby odruch złapania za kosz i rzucenie się w szaleństwo grzybobrania. Jednak pojawiające się sporadycznie
koźlarze pomarańczowożółte oraz żółciaki siarkowe pozwoliły ucieszyć kubki smakowe pierwszym grzybowym sosem z leśnej świeżyzny oraz posmakować żółciakowe kotlety schabowe.;))
W czerwcu sypnęło
borowikami usiatkowanymi. Miejscami było ich całkiem sporo i kto był wyposzczony grzybów, mógł wpaść w zachwyt, dopóki nie zaczął sprawdzać ich stan zdrowotny. Jeden na 15-20 owocników nadawał się do zabrania i konsumpcji. Robaczywość ich była ogromna. Zresztą co roku, jeżeli tylko warunki pozwalają się wykluć usiatkom, problem żarłocznych robali wraca jak mantra. To wybitnie irytująca sytuacja, ale ja znalazłem na nią swój sposób. Jeżeli tylko stwierdzę, że wysyp
borowików usiatkowanych jest skrajnie robaczywy (a zawsze jest), to żeby nie obgryzać warg, nie wysyłać do diabła larwalne i żarłoczne towarzystwo i nie wzbogacać języka o nowe wulgaryzmy, po prostu omijam miejscówki usiatków szerokim łukiem.;)) Szukam przede wszystkim
koźlarzy pomarańczowożółtych i
kurek, czyli sprawdzonych gatunków na robaczywe, wczesno-letnie czasy.;))
Przed połową miesiąca pogoda sprawiła niezwykłą niespodziankę. Zrobiło się wręcz jesiennie, temperatury spadły poniżej 20 stopni C, panowało całkowite zachmurzenie i występowały ciągłe opady deszczu o średnim natężeniu. Nie były to wielkie deszcze, ale nie pozostały one bez wpływu na przebieg grzybowych wydarzeń. Tuż po połowie miesiąca zaczęły się pojawiać w większej ilości
koźlarze pomarańczowożółte.
Tydzień wcześniej już miejscami sypnęło
kurkami. Oczywiście głównie w sprawdzonych miejscówkach. Generalnie okres od około połowy czerwca do 23-24 czerwca był najbardziej grzybnym okresem, przy dominacji
koźlarzy pomarańczowożółtych i
kurek. Sporadycznie, na okaziciela pojawiały się
ceglasie. Przemilczę wysyp
borowików usiatkowanych, bo tam robak, robaka, robakiem poganiał…;)) Gdyby pochmurna, deszczowa i chłodna pogoda przeciągnęła się do końca czerwca, wówczas na początku lipca można by było ogłosić co najmniej pierwszy stopień masowego zagrożenia grzybowego. Tak się niestety nie stało. Wróciły suche i ciepłe dni, a wysypek tak szybko jak się pojawił, tak jeszcze szybciej zdechł. Pod koniec miesiąca
koźlarzy było już zdecydowanie mniej, a
kurki praktycznie zanikły.
Podsumowując grzybowo miesiąc czerwiec w gminie Międzybórz mogę stwierdzić, że pomimo niewyrobienia przez pogodę normy opadowej dla tego miesiąca, był okres (15-24), kiedy mniejszy koszyk można było napełnić pięknymi koźlarzami pomarańczowożółtymi i
kurkami. Do ozdoby wpadały pojedyncze
ceglasie lub 1 na 20. zdrowy
borowik usiatkowany. Jagody zaczęły się o stałej dla siebie porze, czyli na Św. Jana. Grzybowego szału nie było, ale nie ma co narzekać.;))
Całe podsumowanie dostępne tutaj: https://www. lenartpawel. pl/podsumowanie-sezonu-grzybowego-w-gminie-miedzyborz-czesc-1-maj-czerwiec-2017. html