Za radą Grażki postanowiłem się trochę wyluzować i nie dźwigać tym razem za ciężkich koszy:-). Szybki wypad po pracy na 2 godz. w lasy wzdłuż ulicy Bukowskiej na piaskowni zaowocował zebraniem 48
rydzów i kilku
kozaków. Nie mogłem się zdecydować i tak raz sobie szedłem do Małopolski, żeby za chwilę wrócić na Śląsk, nie wiem w którym województwie znalazłem więcej
rydzów i nie wiem ile razy przekraczałem granicę:-). Szału nie ma głównie pojedyncze sztuki, czasem po 2-3,
kozaki tak samo pojedynczo nie mogłem się zdecydować czy brać, więc trochę wziąłem trochę zostawiłem,
maślaki w ilościach nie dużych zostały w lesie.
Rydze na zdjęciach wyszły jakieś takie blade i płowe, ale w rzeczywistości były dużo bardziej pomarańczowo rude, może przez oświetlenie. Miałem szczęście bo przed i po lało strasznie, a między 16-18 lało tylko trochę:-), więc dało radę. Miejsca z czerwonymi
kozakami były zupełnie puste niestety. Zbiera się trochę ciężko bo różnorakich
mleczajów i innych blaszkowych jest od groma, a
Rydze to tylko mały procent tego więc co chwilę idziesz sprawdzić, czy aby na pewno to nie
rydz. Ja mam trochę więcej niż pół kosza i do zjedzenia od razu aż nadto. Pozdrawiam! Darz grzyb!