Tym razem miałem wyjątkowe szczęście:-). Właściwie nie powinno mnie tam być, ale okazja nadarzyła się sama przy okazji spotkania ze znajomą. Pomyślałem, że może jeszcze coś nazbieram podczas końcówki wysypu. Na początku konkurencja mnie odstraszyła i nastąpiła szybka zmiana kierunku, za co mogę być wdzięczny bo od razu znalazłem kilka świeżych
borowików na pękatych nogach, po przejściu kilkuset metrów nie doszedłem do miejscówki i z daleka słyszałem, że już ktoś ją przeczesuje nawołując znajomego, ale wtem spostrzegłem kapelusz wielkiego grubaska, przechodząc obok niego zauważyłem 4 kolejne grubaski obok siebie, kucnąłem i wykręcając je rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem to co każdy grzybiarz uwielbia, przede mną trzy małe górki igliwia z ledwo prześwitującymi małymi prawdziwkami rosnące jedna za drugą, za nimi z pod liści wyłaniał się duży prawy, potem jeszcze 2 z boku, pod drzewem 5 metrów dalej też i w oddali majaczyły jeszcze dwa pod drzewami. Zebrałem ponad 50 w tym miejscu i jako że auto było blisko zaniosłem je i zostawiłem, żeby nie dźwigać w 3/4 pełnego kosza. Poszedłem dalej w swoje miejsca, tylko te miejsca są też swoimi dla chyba tysiąca innych osób, znajdowałem
prawdziwki z rzadka, ale koszyk systematycznie się zapełniał i wtedy zobaczyłem widok na który tak długo czekałem:-) z początku pomyślałem, że chyba się przewidziałem, ale zbliżam się i mówię to niemożliwe, a jednak stado małych
prawdziwków wesoło sterczy z kępy zielonego mchu i chyba uśmiecha się do mnie:-), a ja do nich:- D. To był najlepszy prezent od lasu jaki dostałem, ale jeszcze nie koniec. W miejscu przez które przechodziłem parę razy i zawsze było puste wyrosły
borowiki małe, duże i średnie, miałem już prawie cały kosz i zerknąłem na skraj lasu, a tam w trawie ogromne prawe rosną po 3-4 sztuki. W 10 minut efekt widoczny na zdjęciu, aczkolwiek ostatecznie nie zabrałem wszystkich gigantów, mimo że bez czerwi były już trochę za stare, więc 6 największych zostało. Po drodze do auta trochę się zgubiłem, znalazłem jeszcze reklamówkę
prawdziwków, ale potem nie miałem już gdzie zbierać, chciałem wyjść, a tu las nie do przejścia potem siatka, mijałem pełno
podgrzybków brunatnych, trochę
kani i
kozaków, ale nie uniósł bym tego i nawet nie próbowałem zabierać. Las był dla mnie wyjątkowo szczodry, ponad 170 prawych i trochę
podgrzybków uzbieranych na początku, po zważeniu 13 kg. Większość rozdałem. Koleżanka jak zobaczyła to się za głowę złapała. To co piszę mimo wszystko myślę, że wygląda lepiej niż rzeczywistość, miałem w tym trochę szczęścia, i mnóstwo radochy:- D. Na zdjęciu widać prawie same stare, ale pod spodem w koszu było też sporo młodych i średnich. Darz grzyb:-)