Oj, Oj co tu pisać:-), a ja mówiłem, że
prawdziwki będą się kończyć, że są stare,.. błąd byłem poprostu w innym lesie. Są grzybobrania, a czasem tak jak dzisiaj jest czysta magia:-). Początek był bardzo mozolny, pojechałem z kolegą, który był niecierpliwy i jak dodać do tego, że przez pierwszą godzinę poszukiwania odpowiedniego lasu i miejscówki i tylko kilka
podgrzybków, to prawie już jechaliśmy gdzie indziej. Aż tu tak jak właściwie byłem pewien znalazłem swoje i wiedziałem, że to miejsce trzeba rozpatrzyć pod innym względem: spokojnie, poważnie i z konsekwencją, a
prawdziwki zaczęły pojawiać się pojedynczo po dwa po trzy, pełno młodych i nawet malutkich, a na obrzeżach w trawach pojedyncze giganty, w każdym miejscu ilość wystających z ziemi nóg po
prawdziwkach ogromna, myślę że 150 na godzinę jak nic gdybym był tam pierwszy i to jakich byków, no ale ja mogłem tylko zbierać to czego ktoś nie dostrzegł, aczkolwiek w końcu doszedłem do miejsca w który poprzednicy mieli może po 20 kg na łep i stwierdzili, że muszą wracać, a ja dokończyłem i zebrałem kilka rodzinek po 5 po 10 sztuk rosnących swobodnie na widoku. Dodatkowo w niektórych miejscach pełno podgrzybkowej młodzieży, takie maluszki słoiczkowe i trochę średniaczków, przyznam się szczerze, że nie zawsze miałem już siłę schylać się po te małe brązowe łepki. Kosz był czubaty i w reklamówce już dużo i trzeba było wracać. Po drodze dodam, że słyszałem niezłe komentarze ludzi, widzących to co niosę:-). A teraz krótko o drugiej stronie tej eskapady, myślałem, że to miejsce jak na uboczu a w lesie poprostu Beverly hills boulevard, na szczęście ludzie unikali mojej miejscówki, a jak nie, to starałem się dać znać, że już tam jestem, a na szczęście inni widząc mnie szli swoją drogą. Potem jeszcze na szybko inna miejscówka i tu porażka do czasu:-), do czasu aż znalazłem wielgachne
prawdziwki rosnące bezczelnie:- D na środku lasu całkowicie na widoku, trzy rodzinki co jakieś 10 metrów 9,7 i 5
prawdziwków i najlepsze, że ktoś wycinał obok nich inne grzyby i chyba tego nie widział, na marginesie jeszcze, że kaniie brał kolega ale było ich mnóstwo nikt by tyle nie wziął co chwila
kania, a jak potem stałem na parkingu to dużo osób jechał kwitując, że nic tu nie ma, tylko jeden miejscowy z uśmiechem na twarzy i pełnym koszem mówił, że grzybów zatrzęsienie:- D. Muszę obierać, a jestem ostro w plecy bo spotkałem się z koleżanką i mam zaległości:- D, a tu 169 prawych i ponad 200
podgrzybków czeka. No sam się w to wpakowałem. Pozdrawiam i darz grzyb!