Jesień. W lesie zaczynają gnić tony przez nikogo nie zbieranych ataków. Od
muchomorów czerwono, od
sarniaków czarniawo. Król
borowik abdykował. Jeszcze wychodzą młode ale tak z rzadka. Starsze przetrzebione, chyba że się trafi. Za to jest nowa królową -
zielonka. Także i nią ten niesamowity wrzesień obdarzył hojnie. Dlatego troszkę odpuściłem
borowika - po co mi więcej? A kiszone
zielonki... Trzeba zbierać tak jak sytuacja pozwala. Dlatego jest 300. Mogło być 600 ale trzeba czasem wstać z kolan i rozprostować kości. 40 litrów w cztery godziny. Z duuużymi przerwami.