Chyba odkryliśmy dzisiaj z Tazokiem nowy gatunek grzyba. Nazwaliśmy go
Borowik Ażurowy, musi być smaczny bo leśny rzeźbiarz pilnował go jak oka w głowie, usadowił się na samym czubku kapelusza i łypał na nas badawczo. Oczywiście Leśnemu Michałowi Aniołowi nie podkradliśmy jego dzieła i kolacji w jednym. Zadowoliliśmy się mnogością
rydzów, kilkunastoma
podgrzybkami i kilkoma innymi prawdziwkami. Ale najcenniejsze dzisiejsze trofea, które w naszym sercu i pamięci zabraliśmy ze sobą to popołudniowy spacer po spokojnym lesie, szumiące wodospady i jelenie nawoływania. Bajeczne popołudnie.