Grzybki się gotują i suszą mam czas na napisanie doniesienia. Dzisiaj piękna pogoda, byliśmy jako drugi samochód pod lasem, choć nie jechaliśmy po ciemku. W lesie od 7.30, choć muszę przyznać, że w świerkach o tej godzinie bardzo trudno coś dostrzec. Przeszliśmy dzisiaj wiele kilometrów przez buczyny i świerki. Wysyp
podgrzybka trwa, poza słoikowymi pojawiły się egzemplarze o grubych nogach ciut większe niż literatka (mam nadzieję, że nie jest to obca nazwa dla grzybiarzy, którzy będą czytać mój wpis). Tych najwięcej grubo ponad 500. Większość przy pniach, w dołkach, trawach, przy zwalonych drzewach i pod gałęziami.
Prawdziwki w większości zebrane w lasach po których w weekend przetoczyła się fala sobotnio- niedzielnych grzybiarzy. Sukces spowodowało bardzo wolne chodzenie po buczynach i oglądanie każdej kępki trawy i każdej kupki gałęzi praktycznie z każdej strony.
Prawdziwków 53, byłoby więcej ale 4 odpadły w lesie z powodu lokatorów. Większość niestety duża co oznacza, że małe rosną sporadycznie. Widziałam też mnóstwo
kań, których nie zbieram i kilkanaście
maślaków żółtych i zwyczajnych. Poza tym rozmaite niejadalne. Wszystkie grzyby w sprawdzonych miejscówkach. Widziałam też bardzo dużo czerwonych
muchomorów, niektóre stały całymi rodzinami po kilka sztuk. Przepiękny widok, nikt nie zdążył ich pokopać i podeptać. Wypad bardzo udany. Pozdrawiam grzybiarzy :)