szerzej:
Muszę przyznać, że klęskę sromotną poniosłam. Szlachta w podjazdach zaprawiona, dobrze kryjówki zaplanowała. Nawet ślad marny po przygotowaniach do walk nie został. Ukryci w jamach, ziemiankach czy innych kryjówkach, dobrze zaopatrzeni zapewne, cicho siedzą, na zwiady jedynie giermków wysłali. Tych żółte portki zdradziły. Niedbale w liściach do snu ułożeni, pojmać się dali. Wartość ich niewielka, bo nieliczni byli, ale i to w ukontenowanie mnie wprawiło, gdyż zakusy na łupy ogromne miałam. Jako, że teren lepiej znali, przewagę nade mną mieli, a ptaszęta wzmożonymi świergotami swymi zapewne ostrzeżenie im dawały. Szarak też, spłoszony, przemykając w popłochu, tajemny sygnał wojom do ukrycia dał. Tym sposobem odwrót mój przesądzony został, a peregrynacyja zakończona. Takowoż dylemat mą duszę targa: strategię opracowywać, czy na sempiternie siedzieć i z bukłaczka płyn rozweselający spożywać 😆.
szerzej:
Dojeżdżając na miejsce otrzymałem ostrzeżenie w postaci lekkiego deszczu. Nie posłuchałem. No i nie została na mnie sucha nitka gdy przyszła ulewa 😂