szerzej:
było wypatrywać kapeluszy z 20 metrów na pustej bez krzaków ściółce. Zdarzały się czasem mniejsze, ale 90% to okazy, które osiągnęły już maksymalną dojrzałość. Więcej znalezionych zostało w lesie niż wróciło do domu. Niestety jedynie 2 grzybki w całości zdrowe (na zdjęciu). Do wskaźnika wpisałam te, które zaniosłam do domu - prawe i podgrzybki (wiem, jak na ten las zaniżam statystykę, ale jestem zbieraczem rekreacyjnym, nie ekstremalnym). Aha, jeszcze wysyp kozaczka grabowego ze 300 sztuk, wzięłam malutkich 50 i jakoś dojechały do Starachowic nie ugotowane w upale. Dzięki jeszcze raz Wam Donosicielom za wskazanie tego miejsca na grzybowej mapie, frajda niesamowita!
szerzej:
Nigdy nie widziałem takiego wysypu kozaków grabowych, gdybym nie liczył powiedziałbym, że zebrałem razem około 300. Generalnie w pierwsze 15 min. na skraju lasu zebrałem pół kosz, starając się wybierać głównie młode i średnie sztuki, obok mijałem dziesiątki większych. Po zapełnieniu 1/2 kosz postanowiłem odpuścić i poszukać prawdziwków, wcześniej przed kozakami znalazłem kilka na skraju, ale postanowiłem, odbić od ludzi zbierających obok całymi gromadami. Długo nie mogłem zgubić ogona po drodze zerwał kilka prawdziwków w lesie mieszanym z przewagom jodły, zapędziłem się w końcu w głąb lasu w stare buki, ale grzybów zero, pojedyncze kapcie, postanowiłem wrócić i trafiłem na wilgotniejszy teren w którym zaczeły pojawiać się prawdziwki po kilka, lub w małych gromadkach, ale w większości trochę przyduże. No i znowu trafiłem w kozaki grabowe jakaś masakra rosły dziesiątkami sztuk. Znowu zebrałem kilkadziesiąt w około pół godziny, dużo zostawiałem,. Wspomnę też, że również muchomory czerwieniejące wysypały obficie, zabierałem co jakiś szas najładniejsze, bez robaków. Ceglastoporych było sporo, ale brałem tylko te którym nie mogłem się oprzeć. Wróciłem do auta długo szukając miejsca, w którym zaparkowałem. Miałem pełny kosz i z 2-3 kilo w torbie przesypałem grzyby z kosz do torby i postanowiłem skoczyć na drugą stronę. Tu już zbierałem głównie szlachetne, jak to często bywa na koniec znalazłem najlepsze miejsce, ale naprawdę nie miałem już siły. Właściwie próbowałem wracać powolnym krokiem i nie patrzeć pod nogi, tylko iść oddychać leśnym powietrzem i delektować się widokami, ale grzyby mnie atakowały przy samej ścieżce. Do powrotu kosz zapełnił się kolejny raz. Niestety do powrotu do domu, kozaki grabowe nie wytrzymał w skrajnej temperatyrze i 90% musiałem wyrzucić.. Odnośnie robaczywości prawdziwków, na 121 około 15-20 było w ogóle bez robaków, a z reszty coś tam dało się wykroić, a więc bardzo kiepsko. W zeszłum roku z takiego zbioru miałem 3 suszarki, a teraz jedną, kozaki wyrzutka;- ( przez ten ukrop nie dotrzymały, prawdziwki odporniejsze ale też niektóre skisły, i to jak na złość kilka z tych bez robaków. Największy pożytek był z muchomorów bo już zjadłem smażone w panierce. Sam nie wiem co zagnało mnie, aż do Zagnańska, nie zbieram grzybów żeby się potem chwalić pełnymi koszami, ale jak myślę, że gdzieś jest wysyp to serce się kraje, że tego nie widzę😊😀. Teraz chyba zrobię sobie mały urlop od grzybów. Generalnie więcej miałem z tego wypadu uciech niż czegokolwiek innego😀
szerzej:
Pojechałem w ciemno z Krakowa za Kielce. Ogromna połać lasów. Na początku trafiłem na jagódki, ale zaraz potem zaczęły się prawdziwki. Dużo niestety robaczywych. W jednym miejscu trafiłem na kozaki, to na obszarze 10x10 m znalazłem ich około 100. Wszystko znalezione na skraju lasu. W głębi lasu niestety sucho bez żadnych śladów grzybów
szerzej:
Wspaniałe prawdziwki. Żal jednak zostawiać 50% w lesie bo mają lokatorów, czasem nawet te małe. Ale większym żalem było by nie być o tej porze w lesie i nie zbierać tych piękności. Pogoda piękna więc w las.
szerzej:
Jak to z wysypami letnim bywa dziś są, a jutro nie ma. Wczoraj było jak na pierwszej fotce, a dziś jak na ostatniej. Gorąco i wilgotno, grzyby rosną szybko, a maleńkich bardzo niewiele. Pierwsze muchomorki, ulubieńcy naszej Grzybiary 😉 już się pokazały i troszkę mnie to martwi, bo czy to nie zawczesnie? 🤔 Proponuję konkurs na miss mokrej podkoszulki 😁 ale wygrywa ta co najczęściej moknie 😂 ja już dwa razy 😆
szerzej:
Nie dowierzając wieściom o mizerii w okolicznych lasach, udaliśmy się po pracy na najbardziej niezawodne miejscówki. Tuman kurzu unoszący się za autem nie nastrajał optymistycznie. Pierwsze kroki skierowaliśmy pod tylko nam znaną topolę osikę;-) i mamy 6 młodych czerwonych:-) Następnie starszy las z grabami, sprawiający wrażenie pustego - żona trafiła na gromady kozaczków w rozmiarze XS ( pytam: Pomóc Ci? Nie trzeba... No to Ci pomogę:-)) trafiły się też prawdziweczki i 2 kanie. Inne rejony lasu puste. Wracając, dostałem dokumentację fotograficzną z siedzuniowych kulinarnych wariacji Arturo. A na fb widziałem 800 sztuk młodych prawdziwków z rejonu sławetnej rzezi. Tym to się powodzi;-)