szerzej:
Witam wszystkich Pozytywnie Zagrzybionych.
Po dłuższej przerwie postanowiłem wraz z moją Lepszą Połową wybrać się do lasu na "stare śmiecie" czyli na niedalekie od Wrocławia Wzgórza Twardogórskie. Podróż "Dziadkiem" nie trwa długo i meldujemy się na znanym nam parkingu leśnym niedaleko Międzyborza. Chwilka przygotowania i ruszamy w las. Na początek trafiamy na ładną miejscówkę jagodową. Jagód jest sporo ale są one bardzo drobne. Zbieramy litr później drugi i nie wytrzymuję. Pod pretekstem znalezienia miejsca obfitszego w jagody ruszam w swoje stare miejscówki brzozowo - sosnowe z nadzieją znalezienia kozaka lub choćby garstki kurek. Żeby nie czasem. W lesie jest bardzo sucho i nie ma mowy o jakichkolwiek grzybach, nie licząc jakiegoś zabłąkanego podgrzybka złotego i to w połowie spałaszowanego przez ślimaki. Trudno trzeba czekać na obfitsze i to znacznie niż ostatnio opady deszczu. Niepokoi również sam wygląd lasu. W końcu był dopiero ostatni dzień czerwca. Krzaczki jagód w większości mają rudo-czerwony kolor jak późnym latem czy nawet jesienią, a przecież powinny być o tej porze roku zielone. Owoce są również w większości drobne. Jedynie w dołkach, miejsach osłoniętych od słońca można spotkać grubsze owoce a i krzaczki o jeszcze zielonym kolorze. Zaobserwowałem, że wyjątkowo wcześnie zaczynają dojrzewać owoce borówki czerwonej a i jest ich dużo co akurat mnie cieszy. Nie ma nic lepszego niż dżem, przecier czy jak tam zwać z czerwonych borówek z gruszkami. Czas szybko na upływał. Po przerwie na drugie śniadanie zmieniliśmy miejsce. Za polanką przy naszym parkingu chyba było z jagodami ciut lepiej ale i tak jakoś przybywało ich bardzo wolno a i dziwnie zaczęły boleć plecy. W końcu około godziny 19:30 padła komenda o powrocie do domu. To co udało się nam zebrać dla nas na pewno wystarczy. Miałki, bielutki piasek na dukcie leśnym, przypominający ten z nadmorskiej plaży doskonale nadał się do wyszorowania rąk. Jeszcze tylko trzeba było zajechać do Ostrowiny do znajomego pszczelarza celem uzupełnienia zapasów miodku. Pszczelarz był niestety nieobecny, ale była za to obecny był jego hmmm pomocnik Pan Stasio. Biedny był tak przejęty klęską naszych piłkarzy na Mundialu, że z tych nerwów ledwo mógł trafić w drzwi. No ale jakoś udało się sfinalizowac transakcję i pozostał tylko powrót do domu. Jeśli chodzi o grzyby to nawet na nie nie liczyłem. W końcu widzę i pogodę i śledzę doniesienia na naszym Portalu. Ale za to nazbierane jagody - najzdrowsze owoce bez chemii, oprysków, nawozów i czego tam jeszcze a przede wszystkim dzień spędzony w naszym ulubionym lesie - bezcenne. A grzyby cóż miejmy nadzieję, że na nie przyjdzie czas.
Serdecznie pozdrawiam Admina i wszystkich Grzybomaniaków.
szerzej:
Pozdrowienia dla sympatycznej rodziny z Kluczborka i Wrocławia. Przed wyjazdem z Międzygórza proszę koniecznie wyskoczyć na kurki, jakieś 300 metrów na górę na wprost od parkingu. Życzę udanych zbiorów.
szerzej:
Polecam wyprawę w okolice Międzygórza, na grzyby można natrafić niemal w centrum miejscowości np. 5 min w górę od wodospadu przy popularnych trasach turystycznych. Pozdrawiam