(15/h) Spoko spoko, nie trzeba do małopolski jechać, by nazbierać ceglaków:P Co prawda wielkiego wysypu jeszcze nie ma, ale na spory sosik się nazbierało. Byłem w stałej miejscówce, którą poznałem 2 lata temu i nie zawiodła. Oprócz ceglaków widziałem sporo podgrzybkowatych, jednego koźlarza i i przerośniętego prawdziwka, jednak skupiłem się jedynie na ceglakach, reszty nie tykałem. Poza nimi dość mało innych gatunków - tydzień temu była o wiele większa różnorodność. No i robi się już powoli dość sucho. W Polsce niby były, są lub zapowiadają burze, jednak łódzkie coś omijane jest ostatnio. Jak nie popada to będzie słabo, ale i tak już jest lepiej niż w zeszłym roku, bo rok temu pierwsze rurkowe (spleśniałe zajączki) znalazłem dopiero w połowie sierpnia. Więc jest progres, nie ma co narzekać;)
(10/h) wraz z zonka krystynką znalezliśmy ok 20 zajączków. ale niestety wszystkie z lokatorami. pozdrawiamy i czekamy na deszcz iganiajmy smieciarzy lesnych.
(2/h) Trochę spaceru w celu odchamienia się po trzydniowej harówce. Sucho jak diabli ale kilka sosnowych się trafiło. Ale tylko dla oczu bo dokładnie nafaszerowanych. Ale las to przecież nie tylko grzyby.
(0/h) Dwie godziny. Tyle mniej więcej czasu spędziłem w lesie. Niespecjalnie po to, żeby coś nazbierać, raczej po prostu miałem już dosyć widoku bliźnich. Podobno człowiek ma w mózgu obszar, który niezwykle pozytywnie reaguje na kolor zielony – ślad dawnego przystosowania do życia w przyrodzie. No więc ci upierdliwi do granic możliwości bliźni w połączeniu z konstatacją, że mój osobisty sensor zieloności prawdopodobnie wydaje ostatnie tchnienie, przymusił mnie do działania. Popołudnie już było, choć upał, jak w Afryce, w lesie – zgodnie z przewidywaniami pusto; i nie dziwota, podzgierskie laski, trzymające się kurczowo korzeniami gołego w zasadzie piasku – wysuszone na wiór. W sosenkach trzaskały tylko patyki i coś, co kiedyś było mchem, osypując obficie obuwie i odzież pyłem zarodników. W części mieszanej nieco lepiej, ale i tu, choć trawa gdzieniegdzie płożyła się rzadkim dywanem, dominującym odgłosem był szelest suchych liści. W zastanej temperaturze kurcgalopy w poszukiwaniu uroczysk z zastoinami wilgoci nie miało najmniejszego sensu, tak i posiedziałem na pieńku na skraju boru, napasłem oczy zielonym, posłuchałem drących mordy ptaszków – i tyle. Głowa mi nie spuchła, więc chyba dla owej zieloności mam jeszcze sporo miejsca:-) Zamiast grzybów naszłem kępę konwalii, czego dowodem jest kiepskiej, jak zwykle, jakości fotka. Deszczuuuu!!!!
(0/h) Zachęcone opisywanymi doniesieniami z różnych części kraju, postanowiłyśmy zrobić mały rekonesans po naszych stałych miejscówkach. Las cudny, pachnący i zielony niczym przerobiony w PhotoShopie :) Niestety pod butami aż strzelało od suszy. Czekamy zatem niecierpliwie na większą dawkę deszczu i może wtedy coś się ruszy. Pozdrawiamy całą brać grzybową. Darz grzyb!!!
(0/h) W bliskiej okolicy Łodzi niestety jeszcze bez klasycznych koszykowców. Znalazłem jednego podgrzybka złotoporego, ale nie ukrywając, czekam na więcej;) Las jednak jest dość mocno zagrzybiony przeróżnymi gatunkami i jest co poobserować i pofotografować. Póki co jest jeszcze wilgotno, ale mam wrażenie, że jak nie popada na dniach, a przyjdzie cieplejszy okres czasu, to raz dwa zrobi się susza. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, jakby lada moment miały wystrzelić borowiki ceglastopore, szlachetne i koźlarze. Poczekamy zobaczymy, do następnego weekendu.
(1/h) Pojechaliśmy pozrywać trochę pączków sosnowych na syrop i zakosztować spaceru bo i pogoda całkiem niezła. No i niespodzianka ( szkoda że nie wziąłem aparatu )- jeden bo jeden ale to przecież dopiero połowa maja, prawdziwek usiatkowiony. Prawdziwki sosnowe w maju już zbierałem ale trafił mi się tak wcześnie dopiero pierwszy raz. I jeszcze jedno - trochę jednak uważajcie w lasach bo dzików całe watahy. Nie przepadam za myśliwymi ale w tym przypadku i w tych lasach mogliby obecną populację dzikich świń trochę ograniczyć.
(2/h) Popołudniowy, spontaniczny spacer zaraz po przejściu strefy opadowej deszczu. Miło, rześko, ciepło i przyjemnie. Na zachętę, dwa dorodne i zdrowe maślaczki. P. s Bądźcie bezlitośni dla leśnych śmieciarzy!
(35/h) Łódź, ul. Gimnastyczna i ul. Kolarska – smardze. Ktoś na Kolarskiej powyrywał smardze w przydomowym ogródku obsypanym w ubiegłym roku korą i je tak zastawił. Pozbierałem (w większości już podsuszone) i wyciągnąłem resztę. Myślę, że właściciel posesji uzna to za przysługę, bo najwyraźniej chciał tych grzybów pozbyć się. Na zdjęciu część zbiorów, która nie uległa jeszcze konsumpcji.