(1/h) Darz Grzyb!;) Czy zastanawialiście się kiedyś, co się stanie, kiedy do lasu wybierze się dwóch, kompletnie nawiedzonych i zwariowanych na punkcie lasu i grzybów grzybiarzy? Jeżeli nie to Wam krótko odpowiem. Planowana od kilku tygodni wspólna wycieczka z Łukaszem, doszła do skutku 14 maja w Borach Dolnośląskich w okolicach Iłowy. Wybraliśmy się wczesnym rankiem na rekonesans po kultowych Borach, wbrew rozsądkowi, wbrew niesprzyjającym warunkom dla grzybów i w końcu wbrew dacie. W końcu to dopiero połowa maja. Żadne, racjonalne argumenty do nas nie dotarły.;-) Po prostu weszliśmy w las i postanowiliśmy chodzić po wszelkich zakamarkach tej wciąż nieodkrytej i wyjątkowej krainy, owianej legendami, nieprawdopodobnymi opowieściami i skrywanymi tajemnicami. Krainie, w której wilki wyją i prawdziwki się kryją.;-) Chodzili tu i tam, opowiadali o swoich grzybowo-leśnych doświadczeniach oraz towarzyszących im emocjach. Dwóch wariatów! Ale jakże pozytywnie nastawionych! W lasach po wierzchu jest już bardzo sucho, grzybów nie widać. Ale to ich nie zraziło. Szli dalej, pewnie, do przodu. Nagle jest! Jeden, ale jest! Koźlarz brązowy. Średnich rozmiarów, podsuszony i kompletnie robaczywy. To nie szkodzi. Honorowy grzyb znaleziony! Hura!;) Wycieczka nasza trwa dalej. Przez piachy, bory, mokradła i zagajniki. Chyba już nic nie znajdziemy, ale póki jesteś w lesie, wszystko może się zdarzyć. Idziemy piaszczystą drogą. Po jej prawej stronie szeroki, piaszczysty pas (chyba przeciwpożarowy), po lewej sosny. I nagle jest on! Jeden jedyny, wyblakły, sponiewierany wiatrem i kiepską wilgotnością. Ale zdrowy, młody i przepiękny. Borowik Sosnowy! Łukasz mówi, że to pierwszy w jego karierze, znaleziony tak wcześnie, 14 maja. Mój także! To jak szóstka w totolotka! Sesja zdjęcia trwa na całego. Selfie z Boletus pinicola? Czemu nie. Strzelamy fotki w dużej ilości. No zwariowali ktoś powie! I ma rację! Prawdziwy facet, ciszy się np. z nowego samochodu... Ale prawdziwsi faceci, cieszą się z borowika sosnowego, znalezionego 14 maja! Co jest łatwiejsze? Kupno nowego auta, czy znalezienie boletusa sosnowego w połowie maja? Sami sobie odpowiedzcie.;)) Idziemy dalej przez urocze tereny, których różnorodność i zmienność zachwyca. W końcu na samym środku drogi, są i one - 5 maślaków zwyczajnych. Znowu fotki, selfie i szajba.;)) Maślaczki w większości robaczywe, chociaż 2 całkiem przyzwoite. Ponowny marsz do przodu i ponowny ukłon w stronę tego arcy-grzybowo-wyjątkowego regionu. I tak mija ponad 7 godzin. Wyjątkowych godzin, w których podziwiamy imponujące i ogromne tereny dolnośląskich borów. 90% rozmów to grzyby, las, a także myślistwo, o którym Łukasz wie bardzo dużo. Czas wracać do chałup i "wrócić" do rzeczywistości. Tak to mniej więcej było. Na załączonym zdjęciu bohater, lider i król wczorajszego 14-sto majowego wypadu w Bory Dolnośląskie, czyli Jego Królewska Mość Borowik Sosnowy. Pozdrawiam!;-)