25.11, sobota, +1 st., wiatr. Tyski las obok nas, jak jeden na FB pisze 🙂.. mieszany. Okienko pogodowe od 8 do 11, tzn. nie trzeba w bałwana się zmieniać ☃️, więc kurtka, czapka i rękawiczki wystarczą. Kosz już na haku, eko-siateczka na podorędziu. Spacer zaliczony, akumulatory podładowane, późnojesienne trio znalezione, czy
prawdziwek,
ceglastopory i
podgrzybek oraz na dokładkę ostatni
kozak brzozowy. Zostały w lesie dla
saren, bowiem takie było postanowienie. Do tego kilka
maślaków zwyczajnych i tyleż samo
rydzów, nadal klują się małe. Sporo blaszkowych. Rurkowe tylko w osłoniętych miejscach
pod choinkami, w rowie, w trawach. Te zwykle nasłonecznione - zasypane śniegiem, nie ma ten tego, że przy drodze olbrzym rośnie.. nie o tej porze roku. Trzeba się naprawdę naszukać w liściach i w śniegu.. wypatrywać asymetrii, tu góreczka, tam śnieżny placek.. Zmrożone grzyby są twardsze niż otaczający je teren.. to jest widoczne dla wprawnego oka.. Jednak nie zawsze warto brać ze sobą do domu. Napiszę obrazowo: w tygodniu ostro padało, jeżeli na owocniki wylać 2-3 wiadra wody a potem je zamrozić, co się z nimi stanie?
Borowik,
podgrzybek przetrzyma, reszta nie bardzo. Czy jeśli przy obieraniu myć grzyby pod bieżącą wodą a potem mrozić, to też dobrze? Chyba nie.. Dlatego dla wielu mrozy - data graniczna. Zostawmy sobie trochę przyjemności na przyszły, mam nadzieję równie dobry a nawet lepszy sezon. Darz Bór! M&M