Miał padać śnieg z deszczem, a tu taka miła niespodzianka. Tylko lekki deszczyk i prawie 3⁰C. Idealna pogoda na grzyby. W tym roku objawiła mi się bliska miejscówka z
kaniami, których jeszcze rok temu nie zbierałem, bo nikt ich nie chciał w domu jeść. I nagle okazały się pyszne! Pojechałem więc zobaczyć, co w chaszczach piszczy. I znalazłem piękną, grubą buławę marszałkowską. Szkoda, że tylko jedną. Już się rozwija w kuchni. Jutro będzie idealna.