Kurka średnia i większa, małej nie brałem. Spora ilość: jak na mój gust, to mój rekord życiowy. Pełny / kopiaty duży kosz.
Las mieszany z przewagą liściastego. Rosną sobie i w trawie, i w liściach. Fajnie się zbierało: żółte widać z daleka, a dużo żółtego widać jeszcze lepiej. Tylko plecy wytężone :)
Moim zdaniem, inni zawodowcy zawalili sprawę i nie byli w tym miejscu z tydzień. Fajnie być pierwszym i bez konkurencji. Pojechałem kontrolnie po południu. W lesie byłem około 15- tej. I do samego zmierzchu kosiłem
kurki, nawet do końca swej stałej trasy nie pokonałem, bo kosz się zapełnił.
Teraz pytanie: co dalej z
kurkami zrobić? Od razu klasyczną łubianką obdarzyłem sąsiada, ale to kropla w morzu... :).