Poranny, tzn. 5-ta godzina wyjazd z Gdanska i prawie caly czas w gestej mgle, ale sie oplacilo. Trafilem na wysyp
borowików wrzosowych, tzn. amerykancow. W sumie bylo 500 sztuk w cztery godziny i pare sitakow.
Powrot to byla katorga z 19 kilogramami zdobyczy, a do tego caly czas pojawialy sie nowe, jakby wyskakiwaly z pod ziemi. Piekna pogoda, do 12 tej zero deszczu.