Witam Grzyboświrki. Dzisiaj, jeszcze słońce dobrze nie wyszło z za horyzontu a ja już byłem w lesie. I to pierwszy. Myślę więc sobie, skoro pogoda jak marzenie to wyprawię sobie US Open. Pierwsi kibice z
kurkami już czekali zaraz po wejściu do lasu na torcie trawiasto liściasto krzaczastym. Idę więce głębiej z nadzieją że główni bohaterowie są gdzieś pochowani. Dwie godziny szukałem i nic, choć co jakiś czas dołączał kolejny kibic. Słońce coraz wyżej a moja nadzieja coraz niżej. Pomyślałem sobie - to koniec, US Out. I dopiero wtedy trafiłem cztery
borowiki i
ceglasia za które należą mi się...
Brawa. 👏👏👏. Dziękuję i do zobaczenia na następnym "meczu". E.