Las; najpierw stary las sosnowy, później samosiejka brzozowo-osikowo-dębowa nad brzegiem jeziora.
Grzyby kilkanaście
podgrzybków, kilkanaście
kozaków szarych i czerwonych, kilkanaście naszych boletusów i pierwszy w znaleziony przez moją Lepszą Połowę
złotoborowik wysmukły, chociaż bardziej podoba mi się nazwa
borowik wrzosowy.
Kogoś może zdziwić mała ilość grzybów, która została przez nas zebrana. Rzeczywiście tym razem naszym celem były bardziej jagody niż
grzyby. Jagód pomimo dość późnej jak na nie pory roku jest jeszcze bardzo dużo. Nie trwało długo jak zebraliśmy pięciolitrowe wiaderko. Pozostały czas poświęciliśmy na spacer nad jeziorem Czarnówek. Samo jezioro jest rezerwatem przyrody ze względu na występującą w nim lobelię jeziorną. Gdzieś na Pomorzu Zachodnim jest południowa granica występowania tej rośliny. Właśnie w okolicach tego jeziora moja Lepsza Połowa znalazła wspomnianego
borowika wrzosowego. Do tej pory był on spotykany w pasie nadmorskim teraz widać zaczyna wędrować bardziej na południe. Sam nie wiem czy się martwić czy cieszyć. Z jednej strony jest on dość ceniony przez grzybiarzy, z drugiej strony to jest gatunek inwazyjny i żeby nie wypierał naszych rodzimych gatunków. Cóż będę go rzecz jasna zbierał jako boletusy drugiego gatunku. Przecież nie ma to jak nasze, szczególnie
borowiki sosnowe :) Prawda? :)