Pod 400
prawdziwków w 7 h na dwie osoby, grzybów mega wysyp, wszystkiego z lasu nie wyciągnąć!
Mega wysyp, chyba najlepsze grzybobranie w życiu. Byliśmy w 2 osoby w sobotę o 7:30, już chodziło nie mało ludzi ale cuś, idziemy dalej – w górę. W jakiś moment trafiamy na nieopatrzone miejscówkę i o cudo – grzyb na grzybie po 5-20 szt na miejscu. Dalej trochę gorzej ale nadal są. Po jakimś czasie jesteśmy zmęczeni – dobra, powracamy! Ale las nie odpuszcza, grzybowy raj się nie kończy, wysypy po 5-10 szt. Oj tam, skręcamy na drogę – do samochodu, ale nie!
Grzyby przy drodze i cała polana, na kolanach kroimy
prawdziwki wystarczające z ziemi, już dawno się skończyły plecak i koszyczek, więc dostajemy z zapasów reklamówki. Ramiona bolą, nogi też, nagniotki na nogach i rękach, posiłki i woda dawno się skończyły a droga z górki nie jest łatwa, w dodatek skakanie przez rzekę z tymi wszystkimi workami. Ale w końcu doszliśmy do samochodu. Ale to nie wszystko, jeszcze 4 godziny obierania i mycia grzybów a następny dzień przygotowania zapasów na zimę... To było trudno ale entuzjazm wypełniał nas energią więc jesteśmy bardzo zadowoleni.
W dodatek trochę informacji praktycznej – w lesie już miejscami brakuje grzybam wody, ale małe nadal rosną.
Grzyby są i w lasach iglastych i mieszanych. Robaczywych z 30 procent, ale jak odciąć trzon to będzie tylko z 15%.