Dziś mnóstwo obowiązków przy chacie. Dopiero koło 9.00 pomaszerowałem pd dęba i co widzę maleńki kapelusz
borowika, a 3 x większy od niego ślimak zjadł już nóżkę i buł w połowie kapelusza, pod leszczyną dosyć wysoki, kapelusz prawie zjedzony, a potem już same lepsze widoki. Razem 8
borowików nie wliczałem pierwszego, bo został w trawie i 2 młodziutkie grabowe. Najmniejszego zostawiłem, byłem przy nim koło 12.00 zdjąłem z niego ślimaka i dopiero koło 19.00 zabrałem do domu - był 3 x większy od czasu gdy go zobaczyłem/gdybym nie zdjął ślimaka było by po nim/
Pomimo tego, że wszystkie to maluchy czułem się tak jak w lesie po zebraniu 30, a teraz już grzybnie są podlewane 3-ma spryskiwaczami ogrodowymi