Fakt że wyszłam z domu o 14, ale po grzybach nawet śladów nie ma za wiele. Weszłam w las, gdzie jeszcze nie bywałam, mimo że tylko po drugiej stronie ulicy. Weszłam w trawę po pas tak że kaloszy do kolan nie widziałam, a jak tam grzyby wypatrzeć! 😄 Wróciłam do mojego lasku, wyciągając liście z kaloszy wpadł mi w oko 1 schowany
podgrzybek. Na koniec znaleziony jeszcze jeden stary, ale zdrowy. Z robalem z 10 sztuk, 15
gąsek niekształtnych w idealnym stanie, ale nie zbieram.
Ktoś chętny na wspólną wycieczkę w czwartek, sobotę lub niedzielę? 😉