W piątek wieczorem przyjechała do mnie siostra. Niby na imieniny mojego teścia, a tak naprawdę- na grzyby!🤣🤣🤣 Pojechalysmy w sobotę do jednego lasu- 5 godzin we dwie- około 150
prawdziwków. W niedzielę inny Las- 200
prawdziwków w 3 godziny! 😁 Więc na poniedziałek siostra załatwiła sobie urlop, ja się urwalam z pracy i pomimo padajacego wciąż deszczu poszłyśmy znów do "mojego" lasu, czyli lasu w Woli. Wynik- przemokniete tyłki ale 300
prawdziwków w 5 godzin! Na
rydze nawet nie patrzylysmy, a z największych okazów
borowików jeden ważył 55 dag, drugi 80, a trzeci 110 dag! I wszystkie zdrowe!