Ok 90
borowików znalezione po pięciu godzinach szukania w mocno zniszczonym lesie jodłowo-bukowym. Trochę maluszków zostawione na później. Innych grzybów jadalnych brak. W sumie wyszedł prawie pełny, średni koszyk. Spotkany jeden grzybiarz, miejscowy. W lesie cisza, spokój.
Wreszcie wrzesień, rower do samochodu, nowy średni koszyk też, kawa i 1h40 jazdy do lasu. Grzyby rosną nieregularnie, pierwszego
prawdziwka znalazłem po 1,5 godzinie. Grzyby w grupach, długo, długo nic i kolejna grupka. Przeszedłem ok 15 km. Zdrowotność taka sobie. 90% łebków zdrowa. 50% maluchów miała zdrowe ogonki. Sporo grzybów „podjedzona” przez żuki i ślimaki. Przyjemny początek sezonu. Prz wjeździe do lasu piękna tabliczka natura 2000. Proponuję ją zamienić na równie piękną harwester 2000. Dobra, nie narzekam już, ciekawym jak ten sezon się rozwinie. W lesie jak na razie trochę wilgoci jest.