Dzisiaj rano wyprawa na Łukawę za Daleszycami. Wahałem się mocno czy jechać bo upał prawie jak na pustyni. W lesie ściółka już mocno trzeszczy głośno domagając się deszczu, ale pod warstwą suchych liści i w mchach jest jeszcze trochę wilgoci. W lesie od 6.30 do 8.30. Dłużej nie dałem rady ze względu na temperaturę. Prze te dwie godziny coś jednak zebrałem. Do kosza trafiały grzyby tylko sprawdzone bez wkładki proteinowej. W sumie wyszło 37
prawdziwków, 15
kozaków czerwonych kilka
kozaków brązowych i i kilka
podgrzybków. Czerwone takie jak na zdjęci zostawały w lesie, zbierałem tylko młode.
Nauczony wcześniejszym doświadczeniem gdy
kozaki czerwone dźwigałem 2 razy, raz po lesie i do domy a drugi raz do śmietnika takich ja na zdjęciu nie zbierałem. Niech się mnożą.