Miał być spokojny weekend z rodzina w łódzkim, spacery, jazda na rowerze itp. A okazało się, że trafiliśmy na kaniowy wysyp. Istny raj.
Kania na
kani. Wszedzie. W lasach, na polanach i w ogródkach miejscowych, którzy ich w ogóle nie zbieraja. Coś niesamowitego. Dzisiaj w lesie tylko kilka chwil, a nazbierani za wszystkie czasu :) pozdrawiam