Wynik nie wygląda źle ale to nijak nie przekłada się na to co jest w lasach. Po trzech tygodniach bez kropelki deszczu wszystko w lesie strzela pod nogami, nawet mech. Grzyby znalezione tak naprawdę w jednym lesie. Tak jak to napisał Krzysiek z lasu - gdy znajdzie się jednego trzeba dreptać wokół niego i pojawią się następne. Lasów przeszliśmy mnóstwo, w buczynach kompletne zero, grzyby tylko w świerkach w miejscach gdzie zostało trochę wilgoci. Las mnie cały czas zadziwia. Jak na takiej saharze może cokolwiek wyrosnąć a jednak. Fakt w lasach w których w poprzednich latach były grzyby
nie ma nic. Trzeba przeszukiwać inne miejsca, w które nawet kiedyś nie wchodziłam. Widziałam kilka małych czerwonych
muchomorów i młodziutkich jeszcze nierozwiniętych
kań. Dzisiejszy zbiór to 120
podgrzybków brunatnych, 1 mały prawy, 1
kozak czerwony i 1
podgrzybek złocisty. Grzyby w 80% zdrowe. Wobec panującej suszy miał to być mój ostatni wypad do lasu ale Matka Natura ma wobec mnie inne plany 😊