A miała być jeszcze pogoda. Synoptycy zapowiadali deszcz na Górnym Śląsku, ale nie tutaj. Miało padać od poniedziałku. W przekonaniu że nic złego mnie nie spotka, tak trochę bez zabezpieczenia, wyruszyłem na obchód swojego terytorium. ( W doniesieniu piszę Herby, ponieważ automat ma kłopoty z lokalizacją Kosek. Ale to jest Nadleśnictwo Herby.) Do 10 tej to było nawet całkiem całkiem.
podgrzybki, pstre,
zajączki, maślaczki, kilka
kań, a nawet jeden
prawdziwek, czyli to co ty jest powszechnie występujące. Momentami słońce się wychylało i nagle się odmieniło. Chmury zakryły niebo i z niebios zaczął pokrapywać deszcz. Z początku to nawet nie było tak źle. Kurtka nieprzemakalna jakoś na razie dawała radę. Gorzej z obuwiem. A to przecież podstawa. Tu na chwilę chciałbym wrócić pamięcią to Jeleśni, gdzie w czwartek spędziłem wraz z Lawendową niezapomniane chwile w towarzystwie duetu T&SZ. Kompletnym zaskoczeniem dla mnie była technika poruszania się Iwonki. Proszę sobie wyobrazić że gdy ja poruszałem się w pozycji równoległej do pochyłości terenu, przy kącie nachylenia równym widelcowi wbitemu w kotlet schabowy, Iwonka niczym kozica przeskakiwała ze stoku na stok, w pozycji prostopadłej. Przecząc tym samym wszelki prawom przyciągania ziemskiego i grawitacji. Co przyprawiało mnie o palpitacje serca. Na pewno zapyta ktoś jak to możliwe. Widziano już szpilki na Giewoncie. Tylko że tam nie ma grzybów. Tajemnica tkwi w obuwiu. Jakie to było obuwie bez zgody Iwonki zdradzić nie mogę, gdyż naruszyłbym prawa autorskie. Konkludując. Zdolności adaptacyjne Pań do sytuacji i miejsc w których się znajdą, są dla nas mężczyzn nieosiągalne. Górują nad nami pod wieloma względami, czego przykłady mamy na grzyby. pl. I niekoniecznie w obuwiu. Bez niego też są piękne. Pozdrawiam Wszystkie Panie, E.