Znowu pojechałem do mojego nowego ulubionego lasu, bo wcześniej zbierałem tylko w Chorzelach. Las koło Przysuchy zapewnia niesamowite zbiory. Dwie- trzy godzinki i można wracać do domu, no chyba że ktoś lubi wracać z pełnym bagażnikiem, to i tak do południa się obrobi :).
Na tą chwilę wysyp
prawdziwków się kończy. Zdarzają się jeszcze młode osobniki od czasu do czasu, ale nocne chłody nie pomagają. Po
prawdziwkach przyszedł za to czas na
koźlarze czerwone. Mnóstwo młodych grzybów rosnących wprost na drogach przecinających las, lub w pobliżu dróg. Miejscami gniazda po 8-10 sztuk.
Ogólnie jestem zadowolony, bo ponownie w 2 godziny napełniłem wiaderko i łubiankę. W lesie nadal mokro. Raptem 2 czy trzy samochody w lesie. Spotkałem tylko jednego grzybiarza.
Jest jeszcze inna sprawa. Ludzie nie szanują darów lasu. Od czasu do czasu wchodziłem w linię zbioru leśnego wandala. Wycinał nożem kapelusze, pozostawiając pieńki grzybów w grzybni. tego człowieka nie pozdrawiam.....