Zgodnie z zapowiedzią o 7 rano w lesie. Na początku kiepściutko ale co się dziwić skoro zaczynaliśmy od lasów przy drodze, gdzie wszyscy chodzą. W miarę upływu czasu i kilometrów w nogach sytuacja się zmieniła. Rosną malutkie
podgrzybki ale tylko w sprawdzonych miejscach. Odpowiedni poziom adrenaliny spowodowały prawe. Praktycznie wszystkie rosną rodzinami, czasami po kilkanaście sztuk w obrębie 2 metrów. Całe mnóstwo maluszków wielkości paznokcia pozostało w lesie, tyczy się to prawych i
podgrzybków. Co ważne prawie we wszystkich miejscówkach znalazłam dzisiaj prawe. Cuuuuuuuuudowny dzień, nie przeszkadzał nawet padający kilkakrotnie deszcz. Grzyby można znaleźć ale trzeba się nachodzić i znać miejsca. Po moim długim wywodzie krótkie podsumowanie: 103 prawe zdrowe, kilkanaście z lokatorami odrzucone, 75
podgrzybków. Widziałam ponad 60
maślaków i ponad 100
kań ale ich nie zbieraliśmy. Niech inni grzybiarze też mają co włożyć do kosza. Na koniec smutna refleksja: od 2 tygodni obserwowałam
szmaciaka i czekałam aż urośnie a dzisiaj się wkurzyłam, jakiś..... wyrwał ją i porozrzucał. Szanowni grzybiarze, nie zbieracie to nie niszczcie.