Lasem zaczęła rządzić jesień, że sparafrazuję tekst Magdy Czapińskiej do słynnego Remedium wykonywanego przez M. Rodowicz:-) I to późnawa, bo już mnie wkurzają żagwie zimowe na ukrytych we mchu gałązkach, które, ja, ślepok, biorę za
podgrzybki:- ( Ale dzisiejszy zbiór wynagradza wszystkie niedostatki sezonu:-) Całe stada pieńków dębowych ozłoconych łuszczakiem zmiennym a drugie tyle
opieniek. Do tego kilkanaście
czubajek, kilka
podgrzybków brunatnych i trochę więcej złotoporych. Dziś do lasu przyjechałam, jak do sklepu. miałam "naszykowane" wszystko. Niecałe dwie godziny, a zbiór na zdjęciu. Ponieważ w Noteckiej przemierzyłam koszyk, to wiem, że wchodzi standardowe 150
podgrzybków.
Ale jeżeli grzybiarz "borowikowo-podgrzybkowy" wyłącznie, wybrałby się do tego lasu, powiedziałby, że nic nie rośnie;-):- D A tu rośnie, że aż miło:-)
Na
opieńki się jeszcze, niewątpliwie, wybiorę. Tymczasem kończę, załadowawszy 13 słoiczków grzybami do marynowania i suszarkę z większymi. Dodajmy, że większy koszyk oddałam matce:-)
W lesie jest to, czego człowiek potrzebuje najbardziej. Cisza, która znosi nasze humory i niehumory. Pozdrawiam leśne ludki.