Król grzybów jest tylko jeden ? Jasne, odpowie każdy wskazując na
prawdziwka. Bo smaczny, nieczęsty, poszukiwany przez wszystkich, bo w końcu wyjątkowo piękny. Mój Tazok ma jednak innego faworyta. Wybudzony z głębokiego snu, czy na torturach - odpowie bez zająknięcia:
ceglaś i basta. Nie przekonacie go. Znaleziony dzisiaj samotny ceglaczek był nagryziony, zamieszkały, po części zasuszony, a po części ciapkowaty, wyglądał tak żałośnie, że zaczęłam powątpiewać w tazokowy zmysł estetyki. Mimo to miał swoje dziesięć minut sesji zdjęciowej, a przy kawie „pod bukami” nie było innego tematu niż
ceglastopore. I wcale nie dla „świętego spokoju” przyznałam mu rację, wyliczył skrupulatnie, że
ceglasie znajdowaliśmy w beskidzkich lasach, nieprzerwanie w tym sezonie przez 161 dni. Pół roku – robi wrażenie. Nobel za wytrwałość. Mimo zdolności fotograficznych męża, nie ośmieliłam się załączyć zdjęcia tego biedaka, w zamian wklejam zniewalające urodą
podgrzybki ( aksamitne ), które dzisiaj królowały, do spółki ze złotawymi, niemal wszędzie. Takich słodziutkich młodziaków / starszaków / młodzieży i dorosłych uzbierał się nam dzisiaj - w nadzwyczaj piękny, jesienny dzień - pełny koszyk. O czym po dłuższej grzybowej przerwie, z przyjemnością Was informuję i pozdrawiam - Sznupok