Witam. Gdy przybyłem do Mojego Lasu dziś o 9,00 i zobaczyłem ile samochodów stoi po lasem to się przeraziłem. Nawet nie myślałem o grzybach, tylko jak ochronić mój skrawek przed tą hordą chciwych i wrzeszczących grzybojadów. Szczęście mi dzisiaj dopisało dwa razy. Po pierwsze. Cała ta horda poszła w wysoki las omijając szerokim łukiem moje krzaki. Więc już nie bawiłem się w przebieranie, tylko szybciutko obszedłem zabierając ze sobą te które najbardziej rzucały się w oczy. Zajęło mi to niecałe dwie godziny. 40 zdrowiutkich i twardziutkich kozaczków trafiło do koszyka. Taka ilość pozwala mi na zapełnienie dwukrotnie suszarki do grzybów. Wiele malutkich kozaczków zostało staranie ukrytych a to znaczy że jeszcze się nacieszę. W młodniku obok dozbierałem
maślaków, nawet nie jestem w stanie określić liczby ale żona twierdzi że starczy tego na cztery obiady dla czterech osób. Po drugie, odnalazłem okulary, które zgubiłem miesiąc temu. Leżały na pieńku i gdyby ktoś tędy przechodził to na pewno by zauważył. I to jest najlepszy dowód że do Mojego Lasu nikt nie wchodzi. Niech się inni zabijają za prawdziwkami,
podgrzybkami itp. ja mam
kozaki i też dobrze.