Od rana w lesie. Odwiedzone różne lasy - sosnowe, mieszane, młodniki, chrobotkowe, z wysoką trawą. Przemieszczałem się z miejscówki na miejscówkę. Jedne lasy wydały więcej inne mniej. Zaczęło się nieciekawie, bo na początku pustka. Znawcy mówią, że Bory Tucholskie to zbiorowisko grzybów z całego Atlasu. Nie spotkałem wielkich rodzinek. Najczęściej rosną parami, albo pojedynczo. Oczy dookoła głowy. Występują typowo dla danego drzewostanu. Najwięcej (wagowo) zebrałem
saren - ucieszy się moja rodzina, która z suszonych grzybów najwyżej ceni sobie właśnie
sarny ze względu na ich intensywny aromat. Świeciły na podłożu żółte
gąski, a pomiędzy nimi przyczajone siwe. Dla różnorodności trafiła się garstka
kurek, kilka maślaczków, kilka
podgrzybków. Sporo grzybów młodych, więc chyba jeszcze nie mówię "żegnaj lesie". Samochodem przejechałem trochę kilometrów, bo w jednym lesie tyle bym nie znalazł.