Po długiej przerwie witam Wszystkich serdecznie. Tak mnie dzisiaj nosiła, że po południu namówiłam męża na wyjazd do lasu. Niewiele u nas pada, więc moje oczekiwania (co do grzybów) były niewielkie. Zdarzałały się
podgrzybki brunatne, po złotawe i zajęcze nawet nie warto się schylać - wszystkie faszerowane.
Kozaki babki i pomarańczowo żółte rosły w małych ilościach. Trochę częściej natrafialiśmy na
borowiki szlachetne i
maślaki, najczęściej bardzo młode. Przytrafiła się jedna
czubajka gwieździsta i dwie pieczarki. W zacienionej części lasu spotkał nas raj grzybiarza - co parę kroków rosły rodzinki
borowików ceglastoporych we wszystkich stadiach wzrostu (długo będę je pamiętać). To dzięki nim statystyka momentalnie wzrosła i mam zajęty wieczór, ale tak bardzo przyjemnie. Życzę powodzenia w grzybobraniach i do następnego wpisu