(15/h) Dziś postanowiliśmy sprawić frajdę naszemu Demonowi i tylko spacer po lesie ścieżkami i drogami pomiędzy zagajnikami. Zero wchodzenia do środka. I tak wyszły z tego trzy godziny, a efekt zbierania tego co na obrzeżach to 1,2 kg pieprznika jadalnego i 3 płachetki zwyczajne. Rurkowych nadal brak. W lesie znowu coraz bardziej sucho. Po wczorajszej burzy ani śladu. Zresztą narobiła więcej szkód niż pożytku. Padało ledwie 30 minut, a wiatr spowodował wiele strat. Jeszcze dziś rano na drodze wzdłuż lasu leżała masa gałęzi. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(25/h) Dziś wyprawa do zagajników położonych wokół pięknego jeziora. Miejsce wręcz jak z bajki, bo jezioro nie posiada plaży, więc cisza i spokój. Tam też drób biega po lesie. Co prawda TSN, ale jak już trafisz, to stada jak na głównym. Rurkowych wciąż brak. Dziś trafił się co prawda jeden borowik usiatkowany, ale został z niego tylko parasol, bo od spodu dobrały się do niego ślimaki. Za to rozpoczął się wręcz wysyp muchomorów rdzawobrązowych. Są dosłownie wszędzie. Tyle że my też ich nie zbieramy. Zdobią zatem dalej las.
(5/h) Witajcie :). Słabo, słabiusieńko, bo sucho suchuteńko. Tylko 42 szt. kurek, 2 borowiki usiatkowane (pierwsze w tym sezonie). Trzony w lesie zostały, jeden zdrowy kapelusz, z drugiego niewielkie wykrojki i 1 muchomor czerwieniejący. Inne zauważone grzyby to muchomor rdzawobrązowy (nie zbieram) i żagiew guzowata. Do tego podarte spodnie, bo tor przeszkód pokonywałam po wycince i o gałąź zaczepiłam :)... Nie raz sobie obiecywałam, że do lasu, to dopiero jak porządnie popada, no ale siła wyższa mnie pociągnęła :). Jeszcze nie było tak piekielnie gorąco, bo o 8.30 już na miejscu byłam (bór sosnowy i mieszany las
liściasty). Dzisiaj przyszedł SMS od RCB, może choć trochę sytuacja się poprawi, oby tylko nawałnic nie było. Pozdrawiam Was i do "usłyszenia" (✷‿✷).
(30/h) W ramach edukacji o grzybach wyczytaliśmy w necie że pieprznik jadalny potrzebuje od 3 do 5 dni od procesu owocowania grzybni do chwili że warto go już wyciąć. Postanowiliśmy to sprawdzić i okazało się że dużo w tym prawdy. Dwie doby po ostatniej wizycie w lesie i dziś nieco mniej niż w poniedziałek bo 2,7 kg przywiezione do domu. Pojawiły się ponownie gołąbki i muchomory czerwieniejące, ale wszystkie z lokatorami. I niespodzianka dnia, jedna, jedyna i wyglądająca na wiekową płachetka zwyczajna. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(5/h) Witajcie :). Kury, kureczki i kurczątka. Nareszcie ruszyły. Nie są to ilości hurtowe, ale 83,3 dkg udało się uzbierać. Rosły i w wysokim borze sosnowym i w mieszanym lesie liściastym, pojedynczo i grupkami. Maleństwa liśćmi przykryłam (ciekawe, czy trafię). Po muchomory czerwieniejące, po zebraniu kilku już się nie schylałam, choć jeden rodzynek zdrowy się trafił (na mojego jedynego zęba będzie😄). Tradycyjnie żagiew guzowata i nietradycyjnie mądziak malinowy w formie dorosłej i jaj. Zebrałam owocnik myśląc, że GREJ-owy, owinęłam liściem i wręczyłam małżowi, by niósł. Po chwili słyszę:" Co ty za g***na zbierasz.
2024.7.2 19:00
szerzej: Chmara much za mną leci."- "To se powąchaj, to się dowiesz." No i powąchał, i reszty reakcji i słów nie opiszę 😄. A w domu doczytałam, że grzybek już niezgłaszalny. Ale radocha ze znalezienia i tak była :). I to by było na tyle :). Zatem do "usłyszenia". Ps. Obie ceglasiowe polanki puste.
(15/h) Dziś 3 godziny spaceru po Puszczy Noteckiej. Komfortowe 18 stopni C. W puszczy sucho. Ściółka chrzęści pod nogami. Praktycznie tylko kurki, widziałem też kilka gołąbków, ale nie zbierałem. kurki głównie w młodnikach brzozowych.
(50/h) To miał być szybki i krótki wypad do lasu w celu sprawdzenie miejscówki numer 2 na pieprznika jadalnego. Rzeczywistość przerosła nawet nasze oczekiwania. Dwie kobiałki do pełna. W sumie 3,5 kg drobiu przytargane do domu. Rosną stadnie. Są idealnie wręcz nawilżone. A ich zapach działa jak narkotyk. Teraz poczekamy ok dwie doby aby maleństwa podrosły i pojedziemy znowu poszaleć. Innych grzybów brak. Pozdrawiamy D. i D. & D.