szerzej:
kilkadziesiąt muchomorów czerwieniejących ( wreszcie oprócz smażonych zrobię w marynacie). Szwagierka została królową o koźlarzy czerwonych - 4 ładne sztuki.
Grzybiarzy w lesie zaskakująco mało. Planowaliśmy jechać w Beskid Wyspowy ale informacje (z naszej miejscówki) na grupie grzybowej na fb nie były zachęcające.
szerzej:
A pojechaliśmy tylko dozbierać na sos, bo 2 dni temu znaleźliśmy w lesie bliżej domu kilkanaście kozaczków grabowych.
szerzej:
... gdzieś w okolicy Jędrzejowa. Nawet zaspane słońce na chwilę świat zaczerwieniło, a potem wypięło się na ten padół i spać poszło nadal. Adrenalina zaczęła wypierać senność, z tyłu głowy szepty słyszałam, że już, jeszcze kilka kilometrów i będę mogła buszing leśny rozpocząć. Wreszcie znana leśna droga cel podróży przybliżyła. Dwa szaraki, zdziwione, że ktoś skoro świt do lasu zajeżdża, z politowaniem spojrzały na nas i w las czmychnęły. A, zapomniałam dodać, że dawno nie widziane i darzone przeze mnie sentymentem, jaskółki i wróble chmarami fruwaly, przysiadajac na drutach chwilami, z świergotem wzbijały się w powietrze. Widok piękny 😊 Ad rem - rondo grzybowe, jak zwykle przywitało mnie macierzanką, ale jakoś mało pachnącą i w małej ilości 🤔. Brak zapachu żywicy, który uwielbiam ( uwielbiam też zapach benzyny - ale tego akurat nie polecam 😂). No i przyczyna tych braków - w lesie sucho, bardzo sucho ☹️. Już któryś z kolei lipiec w tych stronach jest suchy i brak grzybów. Las śpi. Obeszliśmy nasze miejscówki, znajdując kilka kurek - w miejscach, gdzie normalnie występowały licznie. Brak jakichkolwiek niejadalnych - oprócz jednego, który miejsce znajdzie w dopiskach - z prośbą o identyfikację. Ale dość tego malkontenctwa - cisza niesamowita, przerywana świergotem ptaków, najważniejsza rzecz - akurat ten kawałek mego cudownego lasu nietknięty piłami, choć sporo wiatrołomów i chrustu. No i ta radość, że można na luzie sobie pochodzić i pomyśleć i po prostu poobserwować, co w trawie piszczy. W drodze powrotnej, wstąpiliśmy jeszcze do lasu kilkanaście kilometrów dalej, o podobnym podłożu, zwanym przeze mnie Czarnym. Tu trochę lepiej - pokazują się gołąbki, trochę kurek. Ogólnie też sucho. Wniosek - lasy sosnowe - na grzyby nie gotowe. Trzeba pohasać po lasach liściastych 😎. Wyprawa mimo wszystko udana, bo las to las - każdy to wie 💚💚💚Pozdrawiam wszystkich, życząc udanych wypraw i pełnych koszy... choćby dobrego humoru 😘.