(3/h) Wstąpiłem na parę minut przy drodze do lasu. W trzech kępkach około 30 zimówek. Mizerne toto i liche. Zerwałem je dziś, gdyż obawiałem się, że do jutra o rok się zestarzeją. Z Nowym Rokiem życzę wszystkim dobrego zdrowia i samopoczucia i byśmy jak najdłużej, niezależnie od upływającego czasu i zmieniających się kartek kalendarza zachowali pogodę ducha, optymizm... I żeby nam się jeszcze zawsze jeszcze czegoś chciało.
(50/h) Kilka ciepłych dni i zdecydowanie więcej grzybów, nawet takich, które od kilku tygodni wykazywały tendencję zniżkową-prawdziwy wysyp gołąbka brudnożółtego, kilkadziesiąt kurek, powróciły kolczaki, więcej podgrzybków. W telewizji zapowiedziano opady śniegu od piątku, dlatego też mimo sztuczek przyrody, wiadomo, że jednak idzie zima. Są również niektóre gatunki późne-zwłaszcza obfity łycznik, którego z powodu zagrożeń zdrowotnych nie jadam. [admin - pozwoliłem sobie usunąć ten fragment, z troski, nadmierna szczerość może zaszkodzić :)]
(50/h) Około 6 l w 3 godziny. Ładne gniazdko boczniaka, po kilka podgrzybków złotawych i brunatnych, po tyleż maślaczków pieprzowych, gąsek niekształtnych, gąsówek podwiniętych, grzybówek hełmiastych, gołąbków brudnożółtych, pierścieniaków grynszpanowych. Kilkanaście kurek. Nieco więcej zimówek, łuszczaków i maślanek łagodnych. Spotkałem też dwa stanowiska łycznika późnego, ale zrezygnowałem ze zbioru, chcąc jeszcze latami "donosić"o wynikach grzybobrania, a wobec coraz częstszych informacji o toksyczności tego gatunku, nie wiem, czy byłoby mi dane. Ujrzałem też znienacka w pobliżu leśnych bagien wędrownego łosia lecz nie zabrałem go do domu-mógłby bowiem nie rozumiejąc przyjaznych intencji, przymierzyć dorodne poroże do moich gabarytów i próbować zanieść mnie do swego, a nie chciałem go rozczarować brakiem czasu.