(120/h) Wysyp podgrzybków, dorodne sztuki: brunatne czekoladowe kapelusze. Występują w lasach porośnietych grubą ściółką (wysokie mchy, borówki, jeżyny). Duże dorodne okazy jak i wiele młodych. Prawie wszystkie zdrowe (na 100 sztuk /2 robaczywe). Trochę mniej borowików szczególnie na piaskach, przy drogach. Zatrzęsienie zajączków i panienek.
(75/h) Wynik liczbowy wskazywałby na całkiem niezły wysyp, zwłaszcza jak na spacer po lesie w niedzielne popołudnie. Jednak w starej skali zaznaczyłbym tylko grzyby są ale trzeba się nachodzić. Dlaczego? Pomijając to że na ten konkretny las jest to taka sobie ilość, to grzyby są w niezłych ilościach tylko w niektórych, specyficznych miejscach i trzeba wiedzieć gdzie ich szukać. W innych obszarach lasu można zrobić kilometry trafiając tylko na nieliczne podgrzybki i przyschnięte muchomory. Co do gatunków to też biednie: najwięcej było podgrzybków brunatnych, trochę prawdziwków i maślaków zwyczajnych, zaledwie kilka suchych wojtków (dziwne, bo zwykle jest ich tam zatrzęsienie). Tylko jedna wyschnięta kania w stadium pałki, ani jednej kurki ani koźlarza. Z innych grzybów, których akurat nie zbierałem były świeczki i rycerzyki czerwonozłote, ponadto trochę muchomorów czerwieniejących. W lesie zaczyna robić się coraz bardziej sucho, jeszcze kilka dni bez deszczu i będzie po grzybach.