Witajcie :). No i przyszła odwilż... A tę wszystkie glutki, kisielki i galaretki lubią najbardziej. No i oczywiście
uszak bzowy. Ależ pięknie napęczniał :), aż miło było patrzeć. Las znowu zrobił się kolorowy, choć gdzieniegdzie śnieg łatami leżał. Półtorej godziny spaceru w krzaczorach i chaszczach. Po błotku i liściach ciap, ciap ostrożnie, by gleby 😄 nie zaliczyć. A wsparcia nie było, bo małż w aucie został żegnając mnie słowami:idź, idź, tylko wróć jak człowiek, a nie w barwach maskujących😅. I udało się, a przy tym ponad pół kg
uszaka zebrałam. Inne wypatrzone cudaczki w dopiskach dodam... Do "usłyszenia".