320
podgrzybków w nieco ponad ponad 2 godziny, 1
borowik, po drodze minąłem
czubajki gwiaździste, kępkę
opieniek i parę starych
kani, mniej więcej ten sam rejon co poprzednio, tylko, że zacząłem tam, gdzie poprzednio skończyłem i szedłem w odwrotnym kierunku. Ściśle tam gdzie zbierałem wcześniej grzybów mniej, ale były większe, w drugiej części natykałem się na nowe miejsca z największą w sezonie ilością grzybów na minutę i mnóstwem maluchów. Nie ma reguł gdzie się znajdzie miejsce z mnóstwem grzybów, poza tym, że trzeba zboczyć, gdzieś na bok i szukać.....
a nie iść wydeptanym przez grzybiarzy, szlakiem wzdłuż drogi, by się nie zgubić i wrócić do parkingu, w takich miejscach nie ma grzybów. Z racji, że w pierwszej części grzyby były większe do kosza wlazło mniej sztuk, za to w kg, wyszło jeszcze więcej niż poprzednio. Grzyby zdrowe, ludzi w lesie praktycznie nie ma. Sprawdziły się ostatnie prognozy oraz to, że weekendowe odchłodzenie nie przekroczy zera stopni, sprawdziło się też zapowiadane ocieplenie, dziś było 12 stopni, już jednak straszy kolejna prognoza, w środę o poranku ma być -3 do -4 stopni w Szczecinie. Jeżeli się to sprawdzi. a w lesie przy gruncie będzie jeszcze chłodniej, to będzie oznaczać definitywny koniec sezonu.