Paradoksalnie na zakończenie sezonu, najlepsza średnia zbioru, najładniejsze grzyby. 3 miejsca, głęboko ww lesie, na wszystkich rosły praktycznie same małe octowe
podgrzybki. Ostatni tak ciepły dzień, a zwłaszcza poranek, bez deszczu i pochmurnie, co było plusem, bo pozwalało lepiej dostrzegać wychodzące maluchy. Około 370
podgrzybków w ponad 3 godziny. Bez spektakularnych widoków, bo grzyby ledwo widoczne, trzeba chodzić wolno i wytężać wzrok. Po drodze sprawdziłem też
opieńki, jak ich nie było, tak nie ma i chyba w tym roku już nie będzie.