Witajcie. Wyczekiwana przez cały tydzień sobotnia wyprawa do lasu - i las wita, zaprasza, jest. Jednak tegoroczne lato nadwyrężyło lasy, zaburzyło cykle, albo przynajmniej je poplątało. Więc pierwszego dnia jesieni w lesie grzybów zdatnych do jedzenia nie ma. Żadnych
podgrzybków (3 szt spleśniałe),
koźlarz pomarańczowy - szt 1 (zjedzone rurki),
borowik (przeżarty na wylot odwinięty kapelusz). Jedyne, co mnie dziś podniosło na duchu to muchomory czerwone🤗 Rurki w odwrocie. Na szczęście jesień zaczyna swój czas deszczem 😁 Więc jest nadzieja. Pozdrawiam Grzybiarki i Grzybiarzy.
A lasy, które dziś odwiedziłem na pewno chowają pod ściółką wiele pięknych grzybów. W okolicach Cegłowa (Graby, dęby, sosny, brzozy, duże połacie bez ściółki) jest bardzo sucho, więc postanowiłem bardzie poznać okolicę i jednocześnie wracać w stronę domu. Zatrzymywałem się w kilku miejscach, gdzie wilgotność ściółki niestety podobna (lasy iglaste z nielicznymi dębami, ściółką z mchu i połaciami jagodzin), las iglasty- głównie sosna i wyspy mchu w jagodzinach (Malcanów). Ogólnie w lasach iglastych miejscowo występują gołąbki,
muchomory rdzawobrązowe i inne nieznane mi grzyby. Jednak brak rurkowych. Wycieczka ciekawa i z perspektywą na przyszłość 🙂