Miałem dzisiaj nie jechać, bo było trochę pracy, ale że kolega Serec zmotywował - "nie wiadomo czy będzie trzeci wysyp, trzeba korzystać", a z robotą uwinąłem się do południa, to na drugą zmianę do lasu jeszcze zdążyłem. Las trochę przebrany, wszędzie ślady cięcia, ale i tak od 14 do 18:30 udało się znaleźć 236
borowików: 3 usiatkowane, 7
ceglastoporych, reszta
szlachetne. I byłoby bardzo pięknie gdyby nie koszmarna zdrowotność, chyba jeszcze gorsza niż wczoraj. Nie wiem ile wpadło do koszyka, bo musiałbym liczyć w ułamkach, ale znowu wyszło jakieś pół kosza. Grzyby głównie w jodłach.
W sumie i tak grzybobranie udało się przyzwoicie, a jak założymy, że nie o wielkość plonu chodzi, a o przyjemność ze znajdowania (jak w moim przypadku), to już w ogóle całkiem fajnie. Bałem się, że w niedzielę popołudniu i przy postępującej suchości w lesie, będzie gorzej. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.