W morzu rudo brązowych, buczynowych liści przyprószonych śniegiem znalazł się 1 piękny, mrożony
borowik szlachetny, 3
krasnoborowiki (dwa cudne grubaski) i zebrałam ponad litr mrożonych
pieprzników trąbkowych (tych było więcej ale odpuściłam) rosły pół na pół w nadal cudnie zielonych mchach i rudawych liściach. Na rachitycznym drzewku znalazłam też kilka sztuk
ucha bzowego pokrytego skorupką lodu a na koniec prawdopodobnie płomiennicę zimową którą zostawiłam do podrośnięcia albo dla innego jej amatora ❄️
❄️💙🌲💙❄️ Jechać czy nie jechać? Takie od niedzielnego popołudnia były rozważania 🤔 Każda pogodowa apka pokazywała inną pogodę i zmieniała się przynajmniej co godzinę 🤦♀️ Słońce, chmury, mgła, deszcz, śnieg … do wyboru 🤦♀️ I bądź tu człowieku mądry 🤦♀️ Rano info było podobne ale optymizm i pozytywne myślenie zwyciężyło 😉😂👍 I faktycznie było praktycznie wszystko … w umiarkowanej ilości 😂👌 Już na Zakopiance otworzył się cudowny widok na pobliskie i dalsze góry, z morzem mgieł w dolinach, przesyconych oślepiającym słońcem 🤩 Las również mnie powitał tym złocistym i skrzącym na bieli śniegu złotem, dopełnionym błękitem nieba, świergotem ptaków i jeszcze bardziej cały człowiek się ucieszył i zachwycił się 😍 Oczywiście nastawiona byłam na piękny spacer (5 h) ale czarować nie będę 😉 marzył się i
prawdziwek i inne rurkowce, i chciałam zobaczyć jak się mają, i czy nadal jeszcze rosną trąbeczki. A przy braku wyżej wymienionych (pierwszy raz o tej porze roku w lesie radziszowskim) chciałam sprawdzić czy jest i czy już się pokazała trójca zimowa. Bez koszyka, bo obie ręce zajęte kurczowo trzymanymi kijkami trekingowo/podpórkowymi 😅 i słusznie! i na szczęście bo zmrożone błotko pokryte glazurą lodu na drodze tzw dojścia do miejscówek było zdradziecko śliskie, a potem mieszanka przymrożonych liści z niewielką warstwą śniegu (i ekstra śliskimi konarami, gałęziami ukrytymi) jeszcze gorsza. Zwłaszcza że wybrałam krótszą drogę przez niewielki wąwozik 😅 Czyli w dół ślizgawka i pod górę niestety też nie lepiej 😉. Dla kogoś kto ma w perspektywie endoprotezy obu kolan średnio. 🤔Oślepiające słońce po godzinie schowało się za chmurkami, potem jeszcze przez chwilę poprószył śnieg a w połowie spaceru krótko posiąpił zapowiadany deszczyk. Miejscówkę prawdziwkową ogarnęłam szybko i z grubsza, bo chciałam dojść dalej a wiedziałam że jeśli „coś” znajdę to przepadnę w szuraniu 😂 Konkurencji nie musiałam się obawiać bo żywej duszy nie było 😉 więc została na deser 😉 Pierwsze były mikro ucha bzowe, dostrzeżone przez przypadek kiedy zastanawiałam się jak pokonać dość strome, śliskie zbocze (zakosami czy zygzakiem 😉) a potem pierwszy grubaśny
ceglaś w mchach 🤗 i trąbeczkowa miejscówka. Przy okazji kolejny mrożony, całkiem spory krasny i przerwa na kanapkę z gorąca herbatą 😇 Trąbek tak jak ostatnio było więcej niż się spodziewałam (czyli wciąż rosną młode pomimo mrozów bo nadal dużo jest malutkich) o wiele łatwiej i szybciej się je zbiera bo nóżki kruche od mrozu łamią się na dowolnie wybranej wysokości (odpada odcinanie ziemistych korzonków, Ci co zbierają wiedzą o co chodzi 😉) I droga powrotna, tym razem bitym traktem (czytaj koleiny od wywózki drewna) i zamierzone, dłuższe odwiedziny na prawdziwkowych hektarach liściowych. BYŁ! Jeden ale zacny! Przydeptany zapewnie wielokrotnie, bo jakiś wygibaśny korzeń z zawadiacko przekrzywionym kapelutkiem wystawił z liści ku mojej uciesze i zachwytowi ogromnemu 😍 W śniegu bym go raczej nie uwidziała ale ponieważ ten przez te trzy, cztery godziny przepadł, więc było łatwiej 🤓 Obszurałam przepisowo krąg na 10 m wokół 😂 ale samotnikiem zatwardziałym się był okazał. Jedynie nieopodal kolejny piękny i grubaśny
ceglaś się objawił i zakończył zacnie dzisiejsze zbiory 🤗 Moje „śniegowce” na podeszwie dobrej, niestety mało szczelne się okazały 😕 Mniej więcej od połowy spaceru wyczuwalny i mało przyjemny chlupot jak w gumowcach do których ktoś szczodrze nalał wody 😕 Ale to nieważne było (bywało gorzej 🤣 i chyba jednak zdecydowanie wolę mokre skarpety od chmary strzyżaków ) bo te kilka godzin dało mi tyle fajnej radości i adrenaliny 😉 (zwłaszcza w miejscach przerytych totalnie i na świeżo przez dziki, na śniegu to było widać oj bardzo) i rumieńce zdrowe i krasne jak u ceglaczków 🤣 Gdybyż tylko te dni końca listopada i grudnia wydłużyć … ❄️💙🌲💙❄️