Zielono się robi, i to już tak na prawdę zielono, soczyście, szmaragdowo 💚💚💚. Zmęczenie, przesilenie i brak czasu dają znać o sobie 🤪, a najgorszy jest ten, wiecie... niechciej 😉, bo się nic mi nie chce... Śpiewali kiedyś: bo najlepszy środek na nerwy, szara maść, szara maść... A ja uważam, że najlepszy środek na nerwy - to las 🌲🌲🌲. Tak więc do lasku miejskiego ruszyłam, ptasząt posłuchałam, oczy zielenią i kwieciem nacieszyłam... bo trzeba garściami czerpać z tej wiosny, świeżej, pachnącej delikatną nutą fiołków, uśmiechać się do ziarnopłonu wiosennego ( cóż za nazwa...) i
po prostu ładować baterie 🌼🌸🌺. Dęby, buki i inne drzewa i krzaki, stroją się świątecznie, gości w swe podwoje zapraszają dywanem zielonym, muzyką ptasią witają... I choć ciągle z tyłu głowy słyszysz, że masz zrobić to czy tamto, rzuć to w diabły i pozwól sobie na chwilę beztroski w leśnej katedrze 💚. Ściezka wydeptana przez
sarny prowadzi do tajemnego miejsca, gdzie plantację
ucha bzowego ukryłam. Niestety pomimo wilgoci, nie urosły za bardzo. Jest ich wiele, bardzo wiele, ale określić je można jako uszątka, a nie poważne uszy 😉. Niemniej jednak, koszyk ze sobą wzięłam 😁, na pusto wstyd wracać. Większe okazy więc do niego trafiły, reszta dalej w ukryciu rosnąć ma i na warunki sprzyjające czekać. Jeszcze tylko
kisielnica i jeden trzesak ( ale w złej kondycji) zauważone zostały. Anemony jak ancyomy, filuternie na mnie spoglądały, drogę ku słońcu pokazując. I choć tydzień znów ciężki pewnie będzie, baterie słoneczne na pewno działać będą - być może przyjmując tryb oszczędzania, ale jednak 😄. I Wam życzę baterii dobrze naładowanych 😊