Dziś grzybowo-rowerowo, z przewagą "rowerowo", aby rozruszać stare kości. O 9 rano 3 st. Brr. Odczekałam i przy 7 st w las.
Przystanek na przeszło godzinkę w nieznanym mi, ale ładnie wyglądającym lesie (w miarę wysokie sosny, mało patyków, niskie trawy, trochę mchu). Sprawdziłam na mapce, że napedałowałam ok. 9 km w jedną stronę więc nie tak daleko, ale pieszo nie chciałoby mi się tam iść. Wynik przeszło 40
podgrzybków, w tym większość młodych. W domu 2 najładniejsze i kilka innych okazały się zarobaczone. Jak na bezgrzybie, to jestem zadowolona. Powtórka za tydzień, może będzie lepiej