Dziś lesie zameldowałem się dopiero w samo południe. I trochę bez większej wiary myśląc że już moje wszystkie wyzbierane ruszyłem w knieje. Jak się okazało nie było tak źle i co jakiś czas w koszyku lądował podgrzybek. W sumie pochodziłem z pięć godzin. I sam byłem pełen podziwu że udało się zapełnić cały kosz do pełna. Głównie podgrzybkiem ale i trafiłem też sporo borowików (23). W lesie przyjemnie choć trochę dokuczają komary, robi się niestety sucho. Na obrzeżach grzyby spękane i suche w mchach i trawie jeszcze fajne i jędrne. Czekamy na deszcz i do zobaczenia na leśnych ścieżkach.