Pierwsze grzybobranie w listopadzie. I pewnie ostatnie. Niestety, ostatnie tygodnie byłem skutecznie uziemiony przez "zarazę":- ( W czasie kwarantanny, żeby psychicznie się nie dobijać i żeby "gul" mi nie skoczył to nawet nie śledziłem Waszych doniesień. Dzisiaj w końcu wybrałem się do lasu. Cisza, spokój, nikogo ni ma. Tak jak większość lubi. Znalazłem 15
podgrzybków, w większości w stanie jeszcze pozwalającym na zabranie, do suszenia. Nawet za bardzo przymrozki ich nie wykończyły. Udane dwie, piękne godziny. Pozdrawiam i zdrowia życzę.