Już poprzednio 11 listopada pisałem, że to mój ostatni raz w tym roku i............... nie wytrzymałem, wstałem dziś o 6.30 i pojechałem kolejny raz w lasy wyszkowskie. Zbiory jak na połowę listopada całkiem znośne, a byłoby jeszcze lepiej gdyby 50% grzybów nie było robaczywych lub zeżartych przez ślimaki. W zasadzie same
podgrzybki od pięknych małych pękatych słoiczkowych okazów, po całkiem spore lekko "kapciowate" okazy do suszenia. I jeszcze jeden ogromny plus - 3,5 godziny w fajnych lasach na świeżym powietrzu, ludzi praktycznie brak. Chyba napiszę, że to ostatni raz, ale kto to wie......