Około 10 wykorzystałam to, że przestało lać a tylko mżyło. Jako, że jestem ciężko walnięta na punkcie grzybów wyskoczyłam do lasu. Miało być na moment a wyszło jak zwykle troszkę więcej bo 4 godzinki. Ale opłacało się. Zebrałam 234 piękne młode i zdrowe podgrzybki. Mąż chciał mnie zamordować bo dziś nie było obiadku a ja wróciłam przemoczona do bielizny.